Musisz być zalogowany, aby móc odpowiedzieć. | Re: Re: Re: Jacy jesteśmy? (na łapu capu) - chynaa | Korzystając z okazji, że chwilowo przestałam ryczeć i obraz się już tak nie rozmazuje. Jak się urodziłam to i owszem, nie miałam apetytu, wręcz przeciwnie, ale nie będę może tego ubierać w słowa (coś tam pisałaś o kupie), na posiłki trzeba było ganiać za mną z tym takim na motyle albo kaftanem, co by Ankę kopiącą piłkę/siedzącą na jednej z gałęzi drzewa/na rowerze zjeżdżającą z góry bez hamulców/wybijającą sobie własnie zęby złapać i przyciągnąć, nie dawałam się, to była strata czasu, miałam lepsze rzeczy do roboty (jak np. łażenie po jakichś bunkrach czy nadawanie kur imion). Ponieważ byłam zawsze dzieckiem (nad)wrazliwym kanapki także przynoszone były do domu, bo stres życia codziennego nie dawał mi spokojnie zjeść. Pieniądze stanowią dla mnie wartość, dzięki nim mogę poznać rzeczy dotąd nie poznane, odżywiać się tak, jak powinnam, decydują często o tym, czy się z kimś spotkam czy też nie. Niestety nigdy nie wygrałam skarbonki w kolorze kupy, ale posiadam od wielu już lat plastykową, zieloną, do której wrzucam od czasu do czasu grosz czy dwa. Tak ot tak. Seks? To już nadzwyczaj prywatna sprawa, ale jakże to minimum wysiłku? Muszę to zdementować. Co, leżeć jak kłoda? Bez sensu. | |
|