Musisz być zalogowany, aby móc odpowiedzieć. | Re: Re: Re: Ateiści i innowiercy! zgłoście się! - mariposa | No, kurde, znowu...*blink blink* sama chcialam ten temat zapodac, kiedy bardziej mi sie pouklada w poturbowanej glowie.
Jakos mi sie nie chce dzisiaj nikogo atakowac, zostawie sobie deser na pozniej.
Nie wierze. Ateistka tez nie jestem, bo uwazam, ze stwierdzenie "Boga nie ma" jest rownie, o ile nie bardziej, aroganckie niz usilne nawracanie calego swiata. Jest? Nie ma? Nie wiem, ale nie uwierze (nie w Boga popularnie akceptowanego jako sile zewnetrzna, w kazdym vadz razie), poki nie da sie ahem *pomacac*.
Bog jest fantastycznym wynalazkiem (wynalazkiem, wedlug mnie..."Primus in Orbe Deos Fecit Timor", jak krzyczy do swiata moja ukochana koszulka domowej roboty), o ile nie zbierze sie grupa ludzi, ktorzy zechca Boga podporzadkowac jakims regulom, wciskac mu logiczne wytlumaczenia, i zaszczepiac w sobie nawzajem coraz bardziej uksztaltowany, kompletny obraz tego, co jest wiara 'prawidlowa', a co nie. Nie ma religii, z ktora bym sie zgadzala w stu procentach, nawet w teorii. Religia jest produktem strachu, niepewnosci, braku ufnosci w siebie samego i, konsekwentnie, innych; checi poddania sie czemus/komus, kto chcialby podjac za nas decyzje. W tej kwestii nie chcialam isc na latwizne. Czytalam podczas mojej podrozy do piekla Biblie, Koran, nawet szacownego LaVey'a. Nic nie przekonalo mnie ponad wszelka watpliwosc. W *cos* tam wierze, niekoniecznie w Sile swiadoma samej siebie, na pewno nie w Stworce. Sklaniam sie ku energii emanowanej przez nas samych, wszystkowiedzaca energie, ktora w jakis tam sposob determinuje nasze losy, bo tak naprawde znamy wszystkie odpowiedzi. Tylko wygrzebac nie umiemy. Tak czy inaczej, jesli cos na ksztalt Boga istnieje, to wierze, ze pochodzi on nas samych, a nie na odwrot. Ze to my stworzylismy jego, tworzymy (albo i nie, kwestia wyboru) kazdego dnia. Bog to Cos, Ktos, o czym chyba nawet nie powinno sie dyskutowac, bo dla kazdego znaczy cos calkowicie innego i ni hu hu nie da rady pojsc na kompromis. To tak jak klocenie sie z kims na temat bolu glowy: "mnie boli bardziej, niz ciebie, a nie, bo mnie". Wiec, zeby bylo jasne, nie kloce sie na ten temat; wyrazam jedynie swoja opinie bez checi przeciagania kogokolwiek na droge herezji.
Ze ktos przeciez musial to wszystko stworzyc na poczatku? Nie wiem. Byc moze czas/przestrzen/pocztek/koniec to wylacznie ludzkie koncepcje, ktore nie maja zadnego odniesienia we Wszechswiecie. Moze poczatku wcale nie bylo.
| |
|