Musisz być zalogowany, aby móc odpowiedzieć. | Re: Metoda Slilvy? - vincent | Kurs Silvy uczy podstawowych technik ezoterycznych - relaksu i wizualizacji w głębokim relaksie. To są skuteczne metody, ale jako ktoś siedzący w sprawach ezoterycznych lat kilka (i to w środowisku niekomercyjnym) mam kilka poważnych zastrzeżeń do MS:
1. Masowość. Robi się spęd na sali, inkasuje się pieniądze - medytacja w stuosobowej grupie przypadkowych ludzi to nie jest najlepszy pomysł. Należy uważać na to, w czyjej obecności wchodzi się w stan pełnego wewnętrznego otwarcia. Łatwo zaśmiecić sobie podświadomość różnymi jazdami sąsiadów.
2. Szybkość. To jest typowy fast food \"ezoteryka w weekend\". Intensywność może być dla niektórych zaletą, ale praktyczne skutki są takie, że po czterech dniach kilku godzin praktyki ludzie, owszem, są w stanie wykonać poprawnie parę parapsychicznych zadań, ale doprowadziła do tego atmosfera wsparcia wielu osób i wkręcenie się w ten kilkudniowy rytm. Jak człowiek zostaje potem sam, bez tego całego wsparcia w postaci tworzonej przez prowadzącego atmosfery i jego odgórnego \"hipnotyzowania\", to zwykle niewiele z tego zostaje i mało kto na stałe wprowadza te techniki do swojego życia.
3. MS sprzedaje i to za niezłe pieniądze technikę, która jest powszechnie znana i należy do ezoterycznego przedszkola. Jest to wejście w stan relaksu i rozluźnienia, pogłębienie go poprzez odliczanie do tyłu plus ewentualnie wyobrażanie sobie schodzenia w dół, zjeżdżania windą, spadania (ogólna zasada: do dołu) i następnie skoncentrowane wyobrażenie sobie w tym stanie sytuacji pożądanej, a więc np. powrotu do zdrowia, pomyślnie przeprowadzonej rozmowy kwalifikacyjnej, wprowadzania się do nowego mieszkania itp. Przy wytrwałym stosowaniu takich sesji wyobrażania sobie w stanie medytacji określonej sytuacji, przyciąga się sprzyjające jej zbiegi okoliczności i z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że w rozsądnych granicach to działa - może przez wywołanie wiary i wpłynięcie na własne zachowania i psychosomatykę, może bardziej \"magicznie\" - to akurat nie ma znaczenia. Tylko, że metoda jest dość mozolna. Początkującym zwykle trzeba kilku codziennych takich sesji po kilkanaście minut przez kilka tygodni, żeby coś poprawić w przeciętnej sytuacji problemowej :). Upośledzone zwykle w naszym obrazkowym i MTV-owym społeczeństwie zdolności dokładnej wizualizacji i silnej koncentracji przez dłuższy czas jeszcze pogarszają sytuację. (na http://acheront.net/archiwum/wizualizacja.html i http://acheront.net/archiwum/koncentracja.html znajduje się kilka ćwiczeń). Idąc na MS możesz liczyć na fajne doświadczenie i migawkowe doznanie własnych możliwości, ale raczej nie na trwałe nabranie umiejętności korzystania z nich. Jeśli na takim doświadczeniu Ci zależy, to kurs MS nie zaszkodzi (choć po kilku dniach rozciągania umysłu człek się czuje dość otępiały) - znacząco zaszkodzić może tylko osobom dość niestabilnym psychicznie.
Ja brałem udział w kursie Silvy w 1994 i za największą korzyść uważam zawarte tam fajne znajomości - :) - może dla tego warto :) | |
|